GenesisX GenesisX
287
BLOG

Nieudowadnialny brak zagrożenia interwencją

GenesisX GenesisX Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 70

Nawet ci, którzy wyrażają swoje przekonanie o braku zagrożenia interwencją sowiecką nie zaprzeczają temu, że aż do kwietnia 1981 taka realna groźba istniała.

Potwierdza to i analiza dyslokacji armii radzieckiej i obawy w Białym Domu, które widać po obfitej korespondencji Reagan-Breżniew w tym czasie, a także z notatek z narad w Waszyngtonie. 

Zresztą było to oczywiste, bo Kreml w żadnym razie nie mógł sobie pozwolić na utratę Polski. Była ona dużo ważniejsza niż np.Afganistan, przez który przewinęło się w tych samym latach ponad 600 tys. karnego sowieckiego żołdaka.

Ale rzeczywiście, od lata 1981 roku zaczynają sie pojawiać sygnały, że Moskwa rezygnuje z własnej interwencji wojskowej nad Wisłą.

Zamiast jednak szukać powodów tej zmiany, wielu naszych rodaków od razu, bez jakiejkolwiek refleksji, przechodzi do bezzasadnego wniosku o bezsensowności stanu wojennego.

Gdy tymczasem to właśnie przygotowania do niego już od końca 1980 roku i pozytywna ocena szans jego wprowadzenia przez towarzyszy sowieckich, była główną i konieczną przyczyną rezygnacji z zafundowania przez nich krwawej jatki polskiemu narodowi. Moi adwarsarze w tym temacie nie potrafią znaleźć innego, tak istotnego powodu. Ceny ropy, po szczycie w grudniu 1979 utrzymywały się na poziomie dwukrotnie wyższym niż w czasie kryzysu naftowego w 1974 roku, a interwencja w Afganistanie rozwijała się bardzo pomyślnie i agresorzy z północy zajmowali tam coraz większe terytorium. Zaś Reagan był świeżakiem w Białym Domu, zęby pokazał później, a doświadczenia z poprzednim republikańskim prezydentem Breżniew miał jak najlepsze. Warto w tym kontekście wspomnieć o amerykańskiej rejteradzie po zduszeniu praskiej wiosny w postaci choćby Doktryny Nixona czy ocieplania stosunków z Kremlem.

Przeświadczenie o nieuchronności interwencji sowieckiej było tak przemożne w narodzie polskim, że przez lata czyniło dysonans z odczuwalnym poniżeniem, upodleniem i zgwałceniem rozbudzonych nadziei w wyniku 13 -stego grudnia, więc tym bardziej ochoczo wielu uchwyciło się mocno, nieuzasadnionej,  niestety, myśli o bezsensowności stanu wojennego. A tymczasem kuriozalnie to przemożne przeświadczenie było ówcześnie przyczyną tak słabego oporu wobec działań WRONY-y, gdy tymczasem w przypadku wejścia Rosjan można byłoby się spodziewać nad Wisłą nieomalże powstania, skazanego, niestety, na utopienie go we krwi.

Musiał być o tej interwencji przekononany także JP2, który nigdy nie potępił jednoznacznie tego postępku Jaruzelskiego. A przecież po 1990 mógłby to zrobić bez żadnego uszczerbku dla polityki Kościoła katolickiego w Poslce. Ten fakt uwiarygadnia relację Gorbaczowa, że nasz papież w rozmowie z nim wypowiedział nawet słowa o konieczności wprowadzenia stanu wojennego. 

Nawet profesor Dudek w wywiadzie dla wp.pl 3 lata temu, gdy opisuje prośbę o wsparcie Jaruzelskiego do Kulikowa  na kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, przytacza fakt, że ten nie odmówił, odpowiadając:  "Jeżeli nie starczy waszych sił, to pewnie trzeba będzie wykorzystać 'Tarczę-81'".

Co prawda 10-tego grudnia na BP KPZR Andropow czy Gromyk zdecydowanie sprzeciwiają się interwencj wojsk sowieckich w Polsce, to mogłyby być te słowa spowodowane chęcią maksymalnego zmotywowania zamachowców w Polsce do zdecydowanych działań. Także nie należy zapominać, że były to wypowiedzi skrzydła reformatorskiego na Kremlu, a beton ( Czernienko ), tylko czekał na swój moment, a ten by niechybnie nadszedł gdyby Polska bryknęła  i "zaraza solidarnościowa" zaczęła sie ponownie rozprzetrzeniać. 

Powody, dla których Jaruzeslki poprosił o wsparcie na trzy dni przed wprowadzeniem stanu wojennego mogą być zgoła inne niż to wymyślają obecni zatwardziali krytycy tego postępku, choć prawdę mówiąc oprócz całkowitego zaprzedania się Kremlowi nic sensownego nie są w stanie wymyśleć. A generał musiał bowiem wiedzieć, że jego prośba spotka się z odmową ( szczególnie że ją wypowiedzial bezpośrednio przed 13-stym grudnia ), więc ją zapodał, by zdobyć większe zaufanie, szczególnie betonu w KPZR, którego się obawiał, że w przypadku, gdyby coś nie tak poszło w Polsce, gotów jest nawet przejąć inicjatowę na Kremlu i odsunąć andropowców na boczny tor. Bo ważniejsze od tych pozorowanych słów są czyny generała i np. odmowa wobec żądania Kulikowa umieszczenia oficerów sowieckich na wszystkich szczeblach polskiego wojska od pułku w górę.

Profesor Dudek w swoim wyżej wspomnianym wywiadzie pisze co mogłoby stać się potem, gdyby jednak Jaruzelski wycofał się z wprowadzenia stanu wojennego:

"Co było dalej - wiadomo. Załóżmy jednak na moment, że gen. Jaruzelski wykorzystałby odmowę ze strony Rosjan do przyjęcia postawy, którą przez ponad rok prezentował jego poprzednik na stanowisku I sekretarza KC PZPR czyli Stanisław Kania. Sprowadzała się ona do zapewniania Kremla, że spacyfikuje on "Solidarność" tzw. metodami politycznymi, czyli bez użycia siły. Każdy, kto zna sytuację w kierownictwie związku jesienią 1981 r. wie, że Kania był tak naprawdę bliski osiągnięcia sukcesu. W szeregach "Solidarności", dla której poparcie społeczne słabło coraz wyraźniej, coraz silniejszy był konflikt między umiarkowanym skrzydłem obawiającym się sowieckiej interwencji, a radykałami, upatrującym szansy dla związku w eskalowaniu żądań i protestów. Jest bardzo prawdopodobne, że przy aktywnym zaangażowaniu prawie dwóch tysięcy agentów bezpieki rozlokowanych wśród działaczy "Solidarności" oraz kontynuowaniu przez władze zmasowanej propagandy klęski, rysującej apokaliptyczny obraz kraju pozbawionego żywności i energii, w "Solidarności" doszłoby w końcu do wyczekiwanego od początku rozłamu. To zaś czyniłoby stan wojenny niepotrzebnym, bowiem dynamika nastrojów była taka, że radykałowie znaleźliby się na marginesie, a większość ludzi poszłaby za wciąż popularnym Wałęsą. Taki kierunek pokazał już przebieg ogólnopolskiego strajku ostrzegawczego 28 października 1981 r., którego nie poparła spora część członków "Solidarności"." http://historia.wp.pl/title,Wojciech-Jaruzelski-prosil-Zwiazek-Radziecki-o-interwencje-wojskowa-w-Polsce,wid,16184227,wiadomosc.html?ticaid=118459&_ticrsn=3

Gdybanie, że Jaruzelski winien polegać na mądrości narodu i odpowiedzialności Solidarności jest dziwaczne, choćby w obliczu "Posłania do ludzi pracu Europy Wschodniej", które już samo w sobie mogło by stanowić powód do interwencji, jako wyraz przekonania, że "zarazę" trzeba zdusić w zarodku.

Jeśli umiarkowani w Solidarności nie potrafili nie dopuścić do uchwalenia tego posłania, we wrześniu 1981 roku, to jak można było liczyć, że w ogóle zneutralizują oszołomów!?

Dynamika nastrojów byłaby bowiem taka, że radykałowie, stawali by się jeszcze bardziej radykalni, a rozprawa z nimi powodowała eskalację polaryzacji Narodu, większą niż obecnie, co wymagałoby jeszcze bardziej zdecydowanych działań i  taka spirala wykończyłaby spokój spoleczny w kraju. Dodatkowo nieuchronne ujawnienie planów stanu wojenngo jeszcze bardziej wzmocniłoby radykałów w tej rozgrywce, a chyba co do planowania SW nie możemy mieć do Jaruzela pretensji, skoro wszyscy sie zgadzamy, że fizycznie interwencja sowiecka  co najmniej do połowy 1981 nam groziła.

W konsekwencji nikt by nie zapanował nad nastrojami w Polsce.

Ciekawe jest to że, że wielu potępiaczy Jaruzelskiego za stan wojenny jednocześnie hołubi  o wiele bardziej krwawy zamach majowy, mimo że tamten o wiele mniej ( jeśli w ogóle ) chronil Naród przed zewnętrznym zagrożeniem.

P.S. Przepraszam za moją wpadkę z poprzednim na ten temat wpisem, który miał być wersją roboczą, a omyłkowo został zapisany do publikacji na salonie.

P.S. Ciekawe kto to byli ci radykałowie w 1981 roku w Solidarności, bo jak wynika z relacji profesora Dudka, przyczynili się oni do wprowadzenia stanu wojennego, z czym się oczywiście zgadzam!?

 

 

 

 

 

GenesisX
O mnie GenesisX

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura