Tyle razy Dobra Zmiana naigrywała się z KODu, że ten demonstruje w obronie demokracji, tyle razy propagandziści obozy władzy oburzali się na posądzenia o wprowadzanie dyktatury, bo przecież ich milusińscy są kwintesencją woli większości, a tu nagle kurtyna opadła i król okazał się jednak nagi!
We wczorajszej rozmowie w TOKFM z red.Żakowskim czołowy ideolog PISU prof.Zybertowicz nie wykluczył "jakiejś formy autorytaryzmu" jako właściwej odpowiedzi na wyzwania współczesności.
A wszystko zdarzyło się przy okazji oceny kampanii prezydenckiej w USA i rozważań czy"lepsza jest dżuma czy cholera".
Już w początkowych minutach wywiadu Zybertowicz stwierdził, że "internet zabił demokrację", a nieco później, że rozwój technologii wytworzył "szum i zgiełk informacyjny" nie pozwalający "odróżnić istotne od nieistotnego, prawdy od fałszu".
Z tego wyciągnął wniosek, że trzeba "powstrzymać rozwój technologii", co trudno inaczej zrozumieć jak postulat ograniczenia dostępu do internetu!?
I gdy po jego "demokracja liberalna została zniszczona przez internet" red.Żakowski spytał o remedium rozpaczliwym " ale chyba nie dyktatura?!" Zybertowicz bez mrugnięcia okiem skonstatował, że "w czasach zamętu dyktatura lub inne formy autorytaryzmu były jedną z form odpowiedzi społeczeństwa"! I od razu to uzasadnił " bo system społeczny musi pulsować między otwartością a zamknięciem"!?
I żeby nie było wątpliwości, że jego uwagi tyczą się tylko USA, czy nawet w ogóle USA, zauważył że " to co się w Polsce wydarzyło w 2015 było wyprzedzające do tego, co się w stanie na Zachodzie" i że "Kaczyński dąży do sytemu, który by nas ochronił przed nieokiełznaną złożonością"!???
Powiem szczerze, że dawno nie słyszałem takiej apoteozy ograniczania demokracji i praw obywatelskich i to w formie nowoczesnej, a jednocześnie tak poetyckiej.
Pomijając fakt, że to właśnie "bez nieokiełznanej złożoności ", bez internetu i pełnej demokracji, PiS nigdy by nie przejął na wyłączność władzy wykonawczej i ustawodawczej w Polsce, słowa ideowego guru Kaczyńskiego powinny zaalarmować nawet jego zwolenników politycznych, którzy skutki takiego totalitarnego ustalania co jest istotne, a co nie, co jest prawdą a co kłamstwem mogą obecnie sobie obejrzeć sobie w Turcji Erdogana, a wcześniej na Białorusi Łukaszenki czy w Rosji Putina.
Optymistyczna rzecz w tym wszystkim to ta, że demokracja liberalna w USA, nie została zniszczona, wbrew temu co mówi Zybertowicz i miewa się dobrze też na Zachodzie Europy, co pozwala na realistyczną kalkulację, że po zakończeniu wyborów w USA, Niemczech i Francji ( a być może też nowych wyborów w Wielkiej Brytanii, likwidujących skutki hecy referendalnej ), to nie Kaczor z Orbanem zrobią Zachodowi rewolucję kulturalną, ale raczej odwrotnie!
Co nie zwalnia nas przed walką z zakusami dyktatorskimi w Polsce, które najlepiej widoczne są w zamachu stanu pierwszej i drugiej władzy na władzę sądowniczą! Obecnie w formie ustawy o statusie sędziów TK, ewidentnie łamiącą Konstytucję Rzeczpospolitej!
