GenesisX GenesisX
208
BLOG

Płodzenie nowych obywateli ważniejsze od ratowania życia Polaków!

GenesisX GenesisX Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 18
Z wywiadu onetu.pl z profesorem Radosławem Stefanem Kieszem …................................ „We wczesnych latach 90. śmiertelność w Polsce, jeżeli chodzi o zawały, była najwyższa w Europie. W kraju wykonywało się wtedy ok. 12 tysięcy zabiegów angioplastyki (poszerzenia naczyń krwionośnych – dop. aut.). W tej chwili tylko w placówkach z naszej grupy American Heart of Poland wykonujemy około 25 do 30 tys. zabiegów ratujących życie. To była więc wtedy kropla w morzu potrzeb. Poza tym zauważyłem wówczas, że ludzie z większych miast z zawałem serca mają większą szansę przeżycia, niż mieszkańcy prowincji, którzy nie dotrą na czas do lekarza specjalisty. Postanowiliśmy to zmienić. Przy czym my od początku byliśmy przekonani, że w leczeniu zawału serca musi być stentowanie, ale dopiero musieliśmy to udowodnić, bo nikt nam nie wierzył ….............................................A JAKIE BYŁY ZARZUTY POD ADRESEM PANA METOD? ŻE SĄ ZBYT RYZYKOWNE? Że w ogóle nie powinno się tego robić, bo przecież można dać lekarstwo, które rozpuści zatory w naczyniach, udrożni je i po krzyku. Okazało się jednak, że lekarstwo nie bardzo działało. (...) To była walka między interwencją a leczeniem, która ciągnęła się od lat 80. Potem pojawił się wspomniany stent, który obecnie jest podstawą leczenia. Wtedy były stenty metalowe, ale miały one "piętę Achillesa" w postaci wysokiej restenozy, czyli nawrotu zwężenia leczonej tętnicy. U pacjenta z cukrzycą było nawet 60-70 proc. szans, że wprowadzony stent mu się zarośnie i ponownie zatka. To oznaczało, że wkrótce będzie musiał przyjść na następny zabieg. Potem pojawiły się jednak stenty powlekane lekiem, stosowane do dziś, dużo bardziej wydajne. Niedawno usłyszałem z przerażeniem, że w naszej Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ktoś wpadł na pomysł, by, dążąc do obniżenia kosztów, zacząć znowu używać stentów metalowych …..............................................DLACZEGO Z PRZERAŻENIEM? CO TO OZNACZAŁOBY DLA PACJENTÓW? Byłoby to cofnięcie się w medycynie do lat 90. Paradoksem jest to, że to właśnie w Polsce przeprowadzono pierwsze badania, które w zasadzie zapoczątkowało erę stentów powlekanych lekiem. Te badania wykonałem, wraz z grupą specjalistów, w 2001 roku. Teraz, mimo że byliśmy jako Polska pionierami w tej dziedzinie, ktoś wpadł na pomysł, by to przekreślić. Chodzi o to, że powrót do stentów metalowych to narażenie pacjenta na następne zabiegi i to nie kilka, a nawet w niektórych przypadkach kilkanaście. Jeżeli chodzi o pacjentów z cukrzycą, to według mnie jest to w ogóle niedopuszczalne. Restenoza po stencie lekowym najnowszej generacji występuje może u jednego procenta pacjentów. Jeżeli przy stencie metalowym jest to 60-70 procent restenozy, to o czym my tu w ogóle mówimy. I jeszcze słyszałem o takim pomyśle, że jak pacjent sobie chce, to przecież może dopłacić ekstra za wyższej klasy stent …................................................NO WŁAŚNIE, W OSTATNIM CZASIE AGENCJA OCENY TECHNOLOGII MEDYCZNYCH I TARYFIKACJI, NA POLECENIE MINISTRA ZDROWIA, OPRACOWAŁA NOWY PROJEKT WYCENY PROCEDUR KARDIOLOGICZNYCH, ZNACZNIE OBNIŻAJAC FUNDUSZE M.IN. NA KARDIOLOGIĘ INWAZYJNĄ . JAK PAN TO OCENIA? Bardzo źle. Zacznę może od tego, że moim zdaniem w tym momencie polski system leczenia chorób sercowo-naczyniowych jest obecnie na najwyższym poziomie w Europie, jak nie na świecie. Jest lepszy niż w Stanach, chociażby z tego względu, że czas "od drzwi do cewnika", czyli od przyjazdu pacjenta do momentu, kiedy jesteśmy gotowi otworzyć naczynie, to w Polsce dwadzieścia parę minut. A w USA jesteśmy szczęśliwi, jeżeli ten czas jest poniżej jednej godziny ….....................................................Z CZEGO TO WYNIKA? Ano z tego, że w Polsce lekarze muszą być obecni na dyżurze. W Stanach owszem, na miejscu jest zespół pielęgniarek i techników, ale lekarz jest pod telefonem. Stąd ta całkiem duża różnica czasowa. Poza tym w naszych polskich ośrodkach, niewielkich, ale dobrze wyposażonych, pracują lekarze najwyższej klasy, którzy kształcili się na Zachodzie albo w Stanach. Mamy wspaniałą generację – jak ich nazywamy – lekarzy patriotów, których musieliśmy praktycznie ściągać z lotnisk, żeby nie polecieli do Niemiec czy do Anglii, gdzie dobry specjalista praktycznie w każdym momencie dostanie dobrze płatną pracę. Myśmy ulokowali te ośrodki na polskiej prowincji, na wsiach i małych miasteczkach, jak np. Starachowice, Nysa, Ustroń czy Kędzierzyn-Koźle, gdzie pacjenci wcześniej umierali bez szansy na interwencję lekarską na czas. Odkąd zaczęliśmy działalność, specjaliści z zakresu kardiologii zrobili wspaniałą robotę - i nie mówię tu tylko o kolegach związanych z American Heart of Poland, ale też o całym pokoleniu wspaniałych polskich interwencyjnych kardiologów z innych ośrodków. Wszyscy oni zbudowali ten system, który obecnie bardzo dobrze działa. Udało nam się zmniejszyć umieralność na zawał serca dziesięciokrotnie w ciągu 10 lat. To olbrzymi spadek. Problem w tym, że ciągle ta umieralność na zawał serca i w ogóle występowanie zawału jest dwukrotnie wyższe w Polsce, niż na Zachodzie ….....................................................MY, POLACY, MAMY SŁABSZE ZDROWIE? To jest sprawa epidemiologiczna. Polska należy do bardzo zanieczyszczonych krajów. Z najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że na 55 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie, aż 33 jest od nas. To nie zmienia faktu, że sukces nowoczesnej kardiochirurgii interwencyjnej to jeden z najważniejszych sukcesów polskiej medycyny w ciągu ostatnich 20 lat. Ale trzeba jednocześnie podkreślić, że polska kardiologia, kardiochirurgia i chirurgia naczyniowa jest najbardziej niedoszacowana i najniżej wyceniona ze wszystkich krajów Wspólnoty Europejskiej. Zawał serca w Polsce "kosztuje" 2300 euro, a ten sam zawał w Wiedniu to już koszt rzędu 12,5 tys. euro. Tymczasem dowiadujemy się, że specjaliści od taryfikacji wpadli na pomysł, że można to jeszcze uciąć o 30 do nawet 60 procent. To ja się pytam, gdzie jest to dno? …......................................................CZYM WEDŁUG PANA MOŻE SKUTKOWAC TAKIE OBNIŻENIE WYCENY SWIADCZEŃ?. Załamaniem systemu. Zapłacą za to od razu te mniejsze ośrodki. Trzeba będzie je zamknąć, bo jeżeli nie będzie można godziwie zapłacić ludziom za ich ciężką pracę, to gdzieś te cięcia muszą nastąpić …......................................................CZY MOŻE TO TEŻ SPOWODOWAĆ WYJAZDY SPECJALISTÓW Z POLSKI DO KRAJÓW ZACHODU? Według mnie, jeżeli projekt wejdzie w życie w tym kształcie, tak właśnie będzie. Bo ludzie pracują ciężko, mają rodziny, muszą jakoś żyć. To, że kardiolodzy są znienawidzeni, bo tak dobrze zarabiają, to mit, z którym należy walczyć. Godzinowa stawka kardiologa interwencyjnego w Polsce to 50 zł za godzinę. Tymczasem lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, który nie musiał zdobywać aż takich specjalizacji, nie jest narażony na promienie i stres związany z ratowaniem ludzi po zawałach, dostaje za ten sam czas pracy 150-170 zł. To jest po prostu duże niedoinformowanie społeczeństwa i decydentów …....................................................CO JESZCZE MOŻE SIĘ ZMIENIĆ?Od razu wzrośnie śmiertelność wśród polskich pacjentów. Wpłynie na to stosowanie przestarzałej technologii, o której już mówiliśmy wcześniej, która jest tańsza, ale zwiększy komplikacje, nawroty choroby, a więc także śmiertelność. Każdy z naszych ośrodków leczy średnio około 100 zawałów miesięcznie. Jak już wspomniałem, są to ośrodki lokowane w najbardziej zaniedbanych regionach, gdzie występowalność zawałów jest bardzo wysoka, bo jest duże zanieczyszczenie powietrza, wiele osób pali papierosy, choruje na cukrzycę, źle się odżywia. I w końcu zaczynamy tych ludzi leczyć nowoczesną technologią. Tymczasem w tej całej dyskusji pojawia się nagle wyjątkowo głupi i absurdalny zarzut… produkowania zawałów. To jest po prostu skandal. Zwłaszcza, że np. w naszym ośrodkach przy diagnozowaniu przyjęte są zasady American Heart Association czy European Heart Association. Polska jest liderem, jeżeli chodzi o jakość tych zabiegów, więc ten zarzut jest naprawdę wyjątkowo absurdalny. Przyznam, że jak słyszę o czymś takim, to szlag mnie trafia …....................................................JEŻELI DOBRZE ROZUMIEM, TO PO TYCH EWENTUALNYCH ZMIANACH MOŻE DOJŚĆ DO TAKIEJ SYTUACJI, ŻE PACJENT BEDZIE MUSIAŁ DŁUŻEJ CZEKAĆ NA POMOC, MIMO ŻE BĘDZIE MIAŁ ZAWAŁ? Dokładnie. Jeżeli pacjent ma ostry zawał i w ciągu dwóch-trzech godzin nie ma zabiegu, a w przypadku zawałów rozległych, jeżeli nie ma go w ciągu godziny, śmiertelność jest bardzo wysoka. Pacjent wpada w szok kardiogenny, który nieleczony powoduje nawet 90-procentową śmiertelność. Mówimy tu tylko o zawałach, a przecież są jeszcze np. tętniaki rozwarstwiające. To jest z kolei chirurgia naczyniowa, która również jest absolutnie niedofinansowana, kontrakty są śmieszne, w związku z tym w latach 2012-2014 odnotowaliśmy wzrost amputacji kończyn. Oficjalne liczby to 10-13 tysięcy rocznie, ale z mojego rozeznania wynika, że jest to nawet 30 tysięcy. Zabrzmi to strasznie, ale w Polsce lepsza jest wycena za obcięcie nogi, niż jej uratowanie. A tymczasem szykuje się już piąta w ostatnich latach obniżka świadczeń. W Polsce główną przyczyną śmiertelności są choroby układu krążenia – to 48-50 proc. Budżet na ich leczenie to trzy miliardy złotych, z czego rząd chce zabrać blisko miliard. Śmiertelność z przyczyn nowotworów to 24 proc., a budżet – sześć miliardów. Ja nie twierdzę, że jednym trzeba zabrać, a innym dodać. Tylko zachować jakiś rozsądek ….....................................................CO WIĘC PAN PROPONUJE? JAK PAN WIDZI ROZWIAZANIE TEJ SYTUACJI? Ja naprawdę jestem polskim patriotą. I w mojej działalności medycznej, gdziekolwiek jestem, zawsze walczę o dobre imię Polski. I to niezależnie od frakcji politycznych nią rządzących. Do polityki się nie mieszam. Ale przerażają mnie tego typu propozycje cięć. To – można powiedzieć bez zbytniej przesady – żonglowanie śmiercią. W tym momencie nasz system w Polsce to medycyna XXI wieku. Nie wolno tego zaprzepaścić. Ale przy takich obniżkach wycen na świadczenia grozi nam załamanie tego systemu, który i tak jest wyżyłowany już maksymalnie. Z pustego nie nalejesz. To będzie kryzys zdrowotny. Żeby do niego nie dopuścić, trzeba dofinansować ten system, a nie jeszcze zabierać. Powinni o tym pamiętać decydenci, którzy – zarówno sami lub ich rodziny – też mogą w każdej chwili stać się pacjentami. A każdy w równym stopniu zasługuje na odpowiednią pomoc. Tymczasem jesteśmy szóstą co do wielkości ekonomią we Wspólnocie Europejskiej, a mamy najniższe wydatki na służbę zdrowia, mimo że mamy ją na najwyższym poziomie. Znam system PRL-owski i nie wierzę w centralizację medycyny, która powoduje, że system jest niewydolny i się załamuje. To muszą być systemy lokalne. Każde województwo ma inne statystyki i to, gdzie ulokować środki, wiedzą ludzie, którzy są w terenie, a nie siedzący w centrali. Medycyna XXI wieku to medycyna małych ośrodków, które idą w kierunku pacjenta, a nie odwrotnie. Poza tym jeżeli zainwestujemy mądrze w naszą służbę zdrowia, to pomoże nam to także w sensie ekonomicznym. Już teraz jest tak, że pacjenci z zagranicy przyjeżdżają do nas się leczyć. Nie niszczmy tego i nie odwracajmy tej tendencji. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno.” ................................................................................................................................................ I tak to widzimy najlepiej, jak to nie tylko dbałość o życie i zdrowie Polaków, ale i poparcie dla innowacyjności zwycięża w Polsce w czasach Dobrej Zmiany.
GenesisX
O mnie GenesisX

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości