Jak dowiaduje się Onet, bank PKO BP zmienia zdanie i będzie uwzględniać świadczenie z programu Rodzina 500 plus w przypadku kredytów gotówkowych. 500 zł otrzymywane na dziecko lub odpowiednia jego wielokrotność w przypadku większej liczby potomków, wliczy się więc do zdolności kredytowej.”
To oznacza, że ten największy bank w Polsce, kontrolowany przez rząd, podjął decyzje o zwiększeniu ryzyka niespłacalności udzielanych kredytów konsumpcyjnych, a to z tego choćby powodu, że 500+ jest, jak wiadomo, poza zasięgiem komornika, podobnie jak minimalne wynagrodzenie w gospodarce, które też notabene zostaje podniesione do 12 zł za godzinę.
Dodatkowo od tych kredytów, jako swoich aktywów przecież, bank zapłaci państwu najwyższą w Europie stawkę podatku bankowego, którego nie wlicza się jeszcze w koszty, by tych nieszczęść było nie za mało.
A takich kredytów będzie sporo, bo skoro PKO BP tak łagodzi warunki, kolejki beneficjentów 500+ już wkrótce do niego się niechybnie ustawią.
Wiadomo po przykładzie SKOKów, który kolejny właśnie upada, a w kolejnym ustanawiany jest zarząd komisaryczny KNF ( pozostał jeszcze jakiś bez takiego zarządu?) czym kończy się udzielanie kredytów obarczonych większym ryzykiem niespłacalności.
Reasumując bank, jako bank dostanie po kościach, a właściwie po wynikach finansowych, więc i akcjonariusze zobaczą dywidendę jak świnia niebo, nie mówiąc o tym, że akcje spadną na mordę. Skarbu Państwa to specjalnie nie martwi, bo kontrolując psim swędem PKO BP ( mając przecież tylko nie całe 30% akcji) zmusza go do działań na szkodę pozostałych akcjonariuszy, z których bardzo wielu to fundusze emerytalne. I tak 500+ po raz kolejny ( ostatnio poprzez służbę zdrowia, na którą brakuje pieniędzy, lekką rączką wydawanych na obietnice wyborcze), PiS uderza w najstarszą część Narodu. Perorując o konieczności rozwiązania problemu za 20 lat ( bo dopiero wtedy nowo narodzone dzieci wejdą na polski rynek pracy i to jeśli nie wyjadą za granicę ) pomagają, na koszt starszego, młodszemu pokoleniu.Generacji,której przecież możliwości znalezienia obecnie pracy są bardzo duże i ciągle się zwiększają, dzięki rozpędzonej gospodarce pozostawionej przez poprzednie rządy. Nie dalej niż wczoraj właśnie minister Rafalska chwaliła się jak to bezrobocie spada.
Skarb Państwa i tak swoje weźmie, a nawet bardziej niż swoje, w formie CIT i podatku bankowego, więc ma gdzieś dywidendę, z którą musiałby się podzielić z innymi, niepaństwowymi przecież akcjonariuszami,. Jest to więc specyficzna forma nacjonalizacji, a z pewnością granda w biały dzień.
Jest to także namawianie beneficjentów 500+ do niemarnotrawienia łaski pańskiej na jakieś tam oszczędności, ale maksymalne mnożenie konsumpcji ile się da, co może przynieść wzrost inflacji, uderzający bardziej w tych co beneficjantami programu nie są, albo nawet być nie mogą, jak biedni emeryci, których w Polsce jest przecież niemało.
Ciemny lud to przesłanie już nawet dobrze zrozumiał, bo w wielu miastach Polski dzień po wypłacie tego zasiłku oznacza zwielokrotnienie w pogotowiach opiekuńczych ilości dzieci, odbieranych rodzicom uczestniczącym w pijackich libacjach. Wymowny jest przykład matki trojga z Włocławka, której policja zmierzyła 3,5% promila, jej partnerowi nie musiała, bo leżał ululany pod stołem, a kolejno przybyłym na wezwanie braciszkowi i ojcu pijaczki alkomat wykazał odpowiednio 2,5 i 1,5 promila, więc dzieci trafiły do placówki opiekuńczej.
Zaczyna się rysować coraz wyraźniej obraz państwa Dobrej Zmiany. Starsi mają żyć nie za długo, młodzi pójść pod kuratelę państwa, najmłodsi do domów dziecka, a żeby Naród zbytnio nie podskakiwał, to go tu i ówdzie skubniemy nacjonalizacją.
Deja vu.